To będzie szybki post, bo dużo się u mnie dzieje...
Kolorowe ptactwo od 2 dni czeka na wykończenie, wraz w królikami, a ja, miast wykańczać niedokończone, zabrałam się za zające wielkanocne! Ale po prostu musiałam... Tak mnie dzisiaj słonko obudziło wiosennie, że aż o Wielkanocy pomyślałam, doprawdy!
Więc (tak, wiem, że się zdania od 'więc' nie rozpoczyna, ale ja tak właśnie lubię ;) );
więc usiadłam i uszyłam dwa zające; proste zwyczajne, z cudownego lnu w kolorze brudno-żółtym albo musztardowym(???), który udało mi się zakupić na pchlim targu - recykling zatem był tylko kwestią czasu ;)
Zające są ozdobione tylko skórzanymi, ciemno zielonymi rzemykami zawiązanymi na kokardę oraz ciemno zielonymi oczyma wyrysowanymi flamastrem do tkanin. A zamiast trawki, która wręcz się prosiła do stylizacji, a której nie miałam, użyłam zielonej tkaniny w drobne groszki, ale opłacało się! Całość wygląda dość fajnie :))
Coś mi się wydaje, że w takiej właśnie konwencji powstaną jeszcze inne wielkanocne zające. Miła to odmiana od ubiegłorocznych jednouchych, nieprawdaż?! :))
W ramach przypomnienia, ubiegłoroczne jednouche wyglądają tak:
* * *
A jak tam u Was z pogodą???
Czy to już naprawdę wiosna nadchodzi, czy jeszcze przyjdzie nam się 'obejść ze smakiem'???
Z pozdrowieniami i życzeniami słonecznego i iście wiosennego weekendu
Mariola
♥
______________________________